2014-12-06
Podróż Szósty kontynent
Typ: Album z opisami
Australię przekładałem z roku na rok, aż wreszcie zapadła decyzja: Jadę! Na poczatek miła niespodzianka- wiza jest formalnością.Wniosek wysyła się przez Internet a na drugi dzień jest pozytywna odpowiedź. Amerykanie powinni wziąć przykład z Australijczyków.Wtedy przekonaliby się, że 35 mln Polaków wcale nie chce zamieszkać po drugiej stronie oceanu. Minusem australijskiej wyprawy jest podróż: długa i żmudna, ale za to dzięki niej przeleciałem się dwiema lotniczymi legendami A 380 i B 787. Podróż zaczynamy od Melbourne, drugiego pod względem wielkości miasta Australii. Jest ładne i może się podobać, gdyż ma spójną i bardzo ciekawą architekturą współczesną, utrzymaną w czarno- białej tonacji.Mimo, że mieszka w nim ponad 4 miliony ludzi, wcale nie jest zatłoczone, wrecz przeciwnie - człowiek ma dośc przestrzeni dla siebie. Może dlatego Melbourne kilkakrotnie wygywało konkurs na najlepsze miejsce do życia. W skali świata.
Wielka Droga Oceaniczna uchodzi za największą atrakcję okolic Melbourne i liczy się także w skali całej Australii. Wybudowali ją byli żołnierze, którzy powrócili do kraju z frontów I wojny światowej. Najciekawszym punktem 200 kilometrowej trasy jest formacja skalna określana jako Dwanascie Apostołów. Generalnie drogi w Australii są niezłe z naszego punktu widzenia. Na Niemcu nie zrobią one żadnego wrażenia - u siebie w kraju ma zdecydowanie lepsze. Kierowcy jeżdżą spokojnie, no poza motocyklistami. Auta nie wzbudzają jakiegoś szczególnego zachwytu: trochę własnej produkcji, troche Europejczyków, a większość to wyroby z fabryk japońskich i koreańskich.
Z Melbourne można do Sydney samolotem, i tak robi zdecydowana wiekszość. W grę wchodzi również kolej. Ten drugi wybór ma swoje plusy i minusy. Plusem jest to, iż można do woli napatrzeć się na typową australijską prowincję, minusów jest więcej: wlokący sie pociąg, niewygodne wagony i ohydne jedzenie. Ale mimo wszystko warto, chociaż różnica w cenie pomiędzy drogą lądową a powietrzną jest niewielka.
Sydney powszechnie uznawane jest za nieformalną stolicę kraju, a to oznacza zwycięstwo w wieloletniej rywalizacji z Melbourne. Wprawdzie próbowano pogodzić oba miasta poprzez wyznaczenie Canberry na stolicę ,ale duch konkurencji pozostał. Jak wypada porównanie obu miast? Melbourne jest jakby zapatrzone w siebie, Sydney śmielej zerka dalej przez co jest Mekką turystów z całego globu i adresem docelowym wszelkiej maści obieżyświatów. Melbourne jest spokojniejsze i pyszni się zdecydowanie ciekawszą zabudowę współczesną. Sydney jest zatłoczone, miejscami ciasne, bez jednolitej w wyrazie architektury, ale ma za to jeden obiekt, który je wyróżnia na całym świecie- operę. Pod jednym względem oba miasta stają się do siebie podobne:na ich ulicach zaczynają dominować typowo azjatyckie rysy twarzy. I jest to trend nie do odwrócenia.
Zaloguj się, aby skomentować tę podróż
Komentarze
-
Ciekawa podróż. Choć miałem okazję przed laty zaliczyć i Sydney i Melbourne, chętnie pojechałbym tam jeszcze raz... Pozdrawiam. :)
-
Pięknie, ale tak daleko.
Pozdrawiam Tadek -
Bez wątpienia warto Australię odwiedzić. To ciekawy kraj i w końcu dla nas otwarty. Wiz jakby nie było- wniosek i na drugi dzień jest w skrzynce pocztowej uprzejma odpowiedź z zaproszeniem do podróży. A bilet można wyszperać za 4 tysiące złotych. Zachęcam.
-
...ciekawie jest na Antypodach!...
-
Czytam dzisiaj o wydarzeniach w Sydney i okazuje się, że człowiek nigdzie nie może czuć się bezpiecznie. A ta Australia wydawała mi się taka spokojna i bez zagrożeń.
-
Nic tylko zazdrościć takiej wycieczki!
-
Problemem jest ta odległóść - to naprawdę koniec świata.
-
Super wycieczka i super miejsca ;) mogę tylko pomarzyć o tym miejscu bo raczej tam się nie dostanę ;(
-
Na pewno warto wybrać się do Australii, tym bardziej ,że nie ma problemu z wizą, a bilet w obie strony można znaleźć za 4 tys. złotych.
-
Australia dobra na wszystkie pory roku :-)
-
Ciekawa podróż na drugi koniec świata.
-
Absolutnie masz rację-)
-
Wg mnie Melbourne jest pod względem architektonicznym ładniejszym miastem, natomiast Sydney ma klimat, klasę i duszę. Daje się to wyczuć.
-
Faktycznie lot jest długi i męczący.
Mnie jednak pobyt w Australii rekompensował wszystkie trudy.Kwintesencją tego pięknego kraju były podróże po outbacku.Tam jest wszystko, czego szukałam i odnalazłam.
Nie lubię wielkich miast,ale Sydney miało dla mnie więcej uroku.To wyłącznie kwestia osobistych odczuć.
Piękna wycieczka.
Pozdrawiam-)